BASF, niemiecki potentat chemiczny, traci grunt pod nogami. Przez ostatnią dekadę wartość akcji firmy spadła o połowę, teraz najgorszemu scenariuszowi może zapobiec tylko żelazny reżim oszczędnościowy – pisze Bernd Ziesemer, publicysta portalu capital.de.
Według ostatniego kwartalnego raportu BASF, sprzedaż grupy spadła w ostatnim czasie o prawie jedną czwartą, a zysk brutto spadł o prawie 60%. Ziesemer podkreślił, że poziomy sprzedaży i zysku operacyjnego spadły znacznie w porównaniu z poprzednim rokiem, a także poniżej własnych prognoz firmy. Jak zwraca uwagę felietonista, potentat chemiczny od dekady przynosi straty – w 2013 r. firma zarobiła 7,2 mld euro, prawie dwukrotnie więcej niż obecnie.
Zobacz również: Czy założenie działalności gospodarczej jest trudne?
Cena akcji, która osiem lat temu wynosiła prawie 100 euro, spadła o połowę. Jednak dyrektor generalny firmy, Martin Brudermueller, powiedział, że „BASF zrobił wszystko dobrze”. Ziessemer napisał, że był „pewnym siebie menedżerem, który nie wypowiedział ani jednego słowa samokrytyki”. Jak podkreślał publicysta, firma nie wpadła na żaden pomysł na poprawę sytuacji, a „ratunek” ograniczył się do utraty pracy i zamknięcia fabryk – ale na terenie Niemiec.